aaa4
Dołączył: 06 Wrz 2016
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:36, 07 Cze 2017 Temat postu: yep |
|
|
Gdyby wczesniej wsadzili go na statek, nie musialby tak dlugo czekac, az wygoja mu sie wypalone komorki mozgu.
-Nie martw sie juz - odezwal sie cicho do Valony. - Poczujesz wibracje i uslyszysz halas, ale to beda tylko silniki. Zrobisz sie ciezsza. To przyspieszenie.
W jezyku florinskim nie znal odpowiedniego slowa, wiec posluzyl sie innym, ktore przyszlo mu na mysl. Valona nie zrozumiala.
-Czy to bedzie bolalo? - spytala.
-Bedzie bardzo nieprzyjemne, bo nie mamy ekwipunku przeciwprzeciazeniowego, aby zmniejszyc cisnienie, ale to nie potrwa dlugo. Stan pod ta sciana, a kiedy poczujesz, ze cos cie na nia popycha, rozluznij sie. Widzisz, zaczyna sie.
Wybral wlasciwa sciane i w miare jak narastal szum silnikow napedowych, ciazenie zmienialo sie i to, co zdawalo sie pionowa sciana, powoli przybieralo pozycje pozioma.
Valona jeknela glosno, a potem milczala, ciezko dyszac. Z trudem lapali powietrze, gdy ich klatki piersiowe, nie osloniete pasami i absorberami hydraulicznymi, usilowaly odciazyc pluca, aby mogly zlapac choc odrobine tlenu.
Rik staral sie wysapac kilka slow, cokolwiek, co dowiodloby Valonie, ze on tu jest, i zmniejszylo straszliwy lek przed nieznanym, jaki - wiedzial - musiala teraz odczuwac. To byl tylko statek, tylko wspanialy [link widoczny dla zalogowanych]
statek, ale ona nigdy przedtem nie byla na pokladzie kosmolotu.
-Bedzie jeszcze skok, oczywiscie, kiedy przejdziemy przez nadprzestrzen, skracajac wieksza czesc drogi wsrod gwiazd. Z tym nie bedzie problemu. Nawet nie poczujesz. To nic w porownaniu [link widoczny dla zalogowanych]
z tym. Tylko lekki skurcz w brzuchu i po wszystkim.
Wypowiadal slowa sylaba po sylabie. Zajelo mu to sporo czasu.
Powoli ciazacy im na piersi ciezar ustapil, a niewidoczny lancuch przytrzymujacy ich przy scianie rozluznil sie i opadl. Zdyszani, osuneli sie na podloge. Po chwili Valona powiedziala:
-Jestes ranny, Rik?
-Ja, ranny? - udalo mu sie rozesmiac. Jeszcze nie zlapal tchu, ale rozsmieszyla go mysl, ze cos moglo mu sie stac na statku. - Kiedys latami mieszkalem na statku - powiedzial. - Nie ladowalem na planetach calymi miesiacami.
-Dlaczego? - spytala. Podczolgala sie blizej i dotknela reka jego policzka, upewniajac sie, ze tam jest. Objal ja ramieniem; przytulila sie do niego w milczeniu, przyjmujac pieszczote. - Dlaczego? - powtorzyla.
Rik nie pamietal. Tak robil; nienawidzil ladowania na planetach. Z jakiegos powodu trzeba bylo zostac w Kosmosie, ale nie pamietal dlaczego. Znow ominal luke w pamieci.
-Pracowalem - powiedzial.
-Tak - potwierdzila. - Analizowales Nicosc.
-Zgadza sie - odparl zadowolony. - Wlasnie to robilem. Wiesz, co to znaczy?
|
|